Dalej – po odebraniu szczepionki choroba wraca.
Szczepionki zapobiegają chorobom zakaźnym, a tam, gdzie są grupy ludzi odmawiających szczepień, choroby te powrócą z nawiązką.
Ostatni epizod ma miejsce w prywatnej szkole w Północnej Karolinie, w Asheville Waldorf School, która ma wysoki wskaźnik zwolnienia ze szczepień (110 na 152 uczniów). Najnowsze raporty podają liczbę spraw na 34.
Szczepionka przeciwko ospie wietrznej stała się dostępna w USA w 1995 roku. Według CDC:
Ospa wietrzna była bardzo powszechna w Stanach Zjednoczonych. Na początku lat 90. średnio 4 miliony osób zachorowało na ospę wietrzną, od 10 500 do 13 000 hospitalizowano (zakres od 8 000 do 18 000), a 100 do 150 umierało każdego roku. W latach 90. najwyższy wskaźnik ospy wietrznej odnotowano u dzieci w wieku przedszkolnym.
I:
Częstość występowania ospy wietrznej, na podstawie krajowych danych z pasywnego nadzoru opublikowanych w 2012 r., spadła o 79% w latach 2000-2010 w 31 stanach, które spełniały kryteria CDC dotyczące odpowiedniego i spójnego zgłaszania. Z tego samego źródła danych zachorowalność spadła o 72% w latach 2006-2010, po zaleceniu rutynowej drugiej dawki szczepionki przeciwko ospie wietrznej. Częstość występowania ospy wietrznej w 2 miejscach aktywnego nadzoru spadła o 98% w latach 1995-2010.
Jest to podobne do tego, co wydarzyło się po wprowadzeniu każdego większego programu szczepień – częstość występowania docelowej choroby gwałtownie spadła. Przeciwnicy szczepionek twierdzą, co jest niewiarygodne, że to tylko zbieg okoliczności. Częstość występowania i tak spadała. Czasami niewłaściwie posługują się wskaźnikami zgonów, a nie wskaźnikami zachorowalności, które odzwierciedlają ogólną jakość opieki zdrowotnej, a nie tylko rozprzestrzenianie się choroby.
Ale to twierdzenie jest po prostu absurdalne. Korelacja między wprowadzeniem szczepionek a gwałtownym spadkiem zapadalności na choroby jest przytłaczająca. Ospa wietrzna to tylko najnowszy przykład.
Dalej – po odebraniu szczepionki choroba wraca. Coraz częściej obserwujemy wybuchy epidemii chorób zakaźnych na obszarach, na których występuje duża odmowa szczepień. Nieszczepione dzieci zwykle gromadzą się w szkołach, które pozwalają na unikanie szczepień. Następnie tworzą środowisko, w którym może wystąpić epidemia. To z kolei zagraża szerszej społeczności i udaremnia wysiłki na rzecz eliminacji.
Mimo że dane są absolutnie jasne, antyszczepionkowcy są tak oddani swojej narracji, że fakty nie mają znaczenia. Ta narracja musi być jednak krytykowana, eksponowana i marginalizowana, ponieważ stanowi aktywne zagrożenie dla zdrowia społeczeństwa.
Wiem, że ta wiadomość jest jak zdarta płyta w sprawie SBM, ale to jest część tego, co robimy – służymy jako uporczywe przypomnienie, że fakty mają znaczenie, nauka ma znaczenie, a ty ignorujesz rzeczywistość na własne ryzyko – a w przypadku szczepionek, na zagrożenie dla społeczeństwa.
Miłego Święta Dziękczynienia.
Autor
Steven Novella
Założyciel i obecnie redaktor naczelny Science-Based Medicine Steven Novella, MD, jest akademickim neurologiem klinicznym w Yale University School of Medicine. Jest także gospodarzem i producentem popularnego cotygodniowego podcastu naukowego The Skeptics’ Guide to the Universe oraz autorem NeuroLogicaBlog, codziennego bloga, który zawiera aktualności i zagadnienia z dziedziny neuronauki, ale także nauk ogólnych, sceptycyzmu naukowego, filozofii nauka, krytyczne myślenie i przecięcie nauki z mediami i społeczeństwem. Dr Novella opracowała również dwa kursy z The Great Courses i opublikowała książkę o krytycznym myśleniu – zatytułowaną również The Skeptics Guide to the Universe.
Byłem zaskoczony, że nie omówiliśmy narodzin Lotusa na SBM, a przynajmniej nie mogłem znaleźć. Omawiamy tutaj wiele bzdur, niektóre z nich bardzo niebezpieczne i przynoszące bardzo niewielką, jeśli w ogóle, potencjalną korzyść. To stos, na który wrzuciłbym praktykę narodzin Lotosu, znaną w medycynie jako nieodcinanie pępowiny.
Co i dlaczego jest narodzinami Lotosu?
Narodziny lotosu mają miejsce, gdy pomimo całkowitego braku prawdopodobnych korzyści i ostrzeżeń ekspertów pediatrycznych i położniczych, zostaje podjęta decyzja o pozostawieniu łożyska przyczepionego do noworodka za pomocą nienaruszonej pępowiny. Ta decyzja została podjęta z powodu wpływu dezinformacji medycznej i pragnienia specjalnego przeżycia porodowego. Informacje dostępne online często podkreślają korzyści, a bagatelizują ryzyko.
Genevieve „Mama Natural” Howland opisuje związek co to jest lek lordliness między płodem a jego pępowiną w niemal magicznych kategoriach, nazywając go nawet „miśkiem”, do którego należy się przytulić. Twierdzi, że dostarcza obiektywnych informacji, aby ciekawskie matki mogły dokonać świadomego wyboru, ale odnosi się do narodzin Lotosu jako „cichego i pełnego szacunku przeniesienia przywiązania, bez traumy odcięcia od matki”.
W sznurku nie ma zakończeń nerwowych. Cięcie jest bezbolesne i absolutnie nie traumatyczne. To magiczne myślenie prowadzi do takiego fałszywego stwierdzenia.
Artykuł Howland dodatkowo dezorientuje jej czytelników, twierdząc, że narodziny Lotosu były praktykowane od setek lat:
A zapisy o nieprzecinaniu pępowiny pojawiają się na kontynencie amerykańskim już w czasach pionierskich. W krajach zachodnich narodziny lotosu wydają się być nowym trendem narodzin, przesiąkniętym wczesną tradycją.
Łącze, które podaje, dotyczy jednak opóźnienia zaciśnięcia pępowiny, ale nie narodzin Lotosu, co wiąże się z umożliwieniem naturalnego oddzielenia się pępowiny. Może to zająć od kilku dni do kilku tygodni. W tym czasie łożysko, pozbawione dopływu krwi do dostarczania tlenu i usuwania produktów przemiany materii, zaczyna gnić. W rzeczywistości narodziny Lotosu są bardzo podobne do łożyskofagii, ponieważ pojawiły się na scenie dopiero w ciągu ostatnich kilku dekad. To w gruncie rzeczy bzdury New Age.
Według Howlanda istnieje święty związek między dzieckiem, pępowiną i łożyskiem. Dodaje jednak, że mogą istnieć inne korzyści, takie jak przeniesienie dodatkowej krwi na dziecko. Potencjalnie jest to prawdą, chociaż łożysko wymagałoby starannego ułożenia, aby grawitacja nie spuszczała krwi z dziecka. W konwencjonalnej opiece położniczej, o ile dziecko nie wymaga pilnej resuscytacji, zwykle w tym celu opóźniamy zaciśnięcie pępowiny o minutę lub dwie. Korzyścią dla większości dzieci jest zmniejszenie ryzyka niedoboru żelaza, co może skutkować słabym rozwojem mózgu.
Pozostałe proponowane korzyści, o których wspomina Howland, są nonsensem, szczególnie, że jest to lepsze dla uzdrowienia matki lub emocjonalnego dobrostanu dziecka. Szczególnie śmieszne są twierdzenia, że zmniejsza to ryzyko infekcji u dziecka. Wkrótce zobaczysz, dlaczego to jest złe i dość niebezpieczne.
Dlaczego narodziny Lotosu są niebezpieczne?
Jak wspomniałem powyżej, poród Lotosu polega na pozostawieniu dziecka przyczepionego do łożyska przez rurkę zawierającą naczynia krwionośne, które umożliwiają przepływ krwi tam i z powrotem. To połączenie umożliwia również przejście bakterii chorobotwórczych, gdy łożysko zaczyna gnić. To naprawdę jest takie proste.
Aby zilustrować ryzyko, niedawna seria przypadków opublikowana w Clinical Pediatrics zawiera szczegółowe informacje na temat trzech urodzeń Lotosu. W drugim z trzech przypadków związek narodzin Lotosu z ciężką żółtaczką był moim zdaniem wątły. Jest to powszechny problem medyczny u noworodków, zwłaszcza gdy karmienie piersią nie przebiega prawidłowo. Ten przypadek ilustruje, jak irracjonalne decyzje medyczne mają tendencję do skupiania się. W tym przypadku matka również odrzuciła solidnie poparte dowodami zalecenie dotyczące profilaktyki antybiotykowej podczas porodu w sytuacji dodatniego badania przesiewowego w kierunku paciorkowca grupy B. Ale to temat na inny dzień.
Dziecko w pierwszym przypadku urodziło się w domu i pod wodą po ograniczonej opiece prenatalnej (więcej skupisk) i zostało przywiezione do opieki medycznej z powodu trudności w oddychaniu. Stwierdzono, że dziecko ma niebezpieczną hipoglikemię i ma nienormalnie podwyższony odsetek czerwonych krwinek, co może skutkować uszkodzeniem mózgu. Ostatecznie okazało się, że dziecko ma infekcję krwi i bakterie wyhodowane na jednej z zastawek serca, co jest niezwykle niebezpieczną diagnozą i wymaga opieki szpitalnej przez kilka tygodni.
W trzecim przypadku u dziecka, które nadal było przyczepione do łożyska, w ciągu pierwszych dwóch dni życia rozwinęła się infekcja kikuta pępowiny i otaczającej go ściany brzucha. Infekcja ta, znana jako zapalenie pępka, jest niebezpieczna, ponieważ może łatwo rozprzestrzenić się na naczynia pępowinowe i spowodować infekcję ogólnoustrojową. Z tego powodu śmiertelność może sięgać nawet 15%. Na szczęście dziecko miało dobry wynik.
Wniosek: odetnij przewód!
Nie ma uzasadnionych oczekiwań co do korzyści z opóźnienia zaciskania i przecinania pępowiny po porodzie o więcej niż kilka minut. Istnieje jednak wiele prawdopodobnego ryzyka, zwłaszcza poważnej infekcji bakteryjnej. Narodziny lotosu to niebezpieczna praktyka i każdy, kto ją promuje, naraża życie noworodków na ryzyko. Odetnij przewód.
Autor
Clay Jones
Clay Jones, MD jest pediatrą i stałym współpracownikiem bloga Science-Based Medicine. Dba przede wszystkim o zdrowe noworodki i dzieci hospitalizowane, a cały swój czas poświęca edukacji rezydentów pediatrycznych i studentów medycyny. Dr Jones po raz pierwszy uświadomił sobie i zainteresował się wkroczeniem pseudonauki do wybranego przez siebie zawodu, gdy dziesięć lat temu ukończył rezydenturę pediatryczną w Vanderbilt Children’s Hospital. Od tego czasu skoncentrował swoje wysiłki na nauczaniu zastosowania krytycznego myślenia i naukowego sceptycyzmu w praktyce medycyny dziecięcej. Dr Jones nie ma żadnych konfliktów interesów do ujawnienia ani powiązań z przemysłem farmaceutycznym. Można go znaleźć na Twitterze jako @SBMPediatrics i jest współprowadzącym The Prism Podcast wraz z innym współpracownikiem SBM Grantem Ritcheyem.
Czy epidemia autyzmu jest spowodowana większą świadomością i lepszą diagnozą, czy też substytucją diagnostyczną? Czy to z powodu czegoś, co zmieniło się w naszym otoczeniu? Czy naprawdę istnieje epidemia autyzmu? Gil Eyal i wsp., autorzy książki The Autism Matrix: The Social Origins of the Autism Epidemic, zastanawiają się, czy zadaliśmy niewłaściwe pytania. Uważają, że bardziej opłacalnym pytaniem jest „Dlaczego autyzm był rzadki w przeszłości?” Uważają, że podejście historyczne i socjologiczne ujawnia odpowiedź i uważają, że deinstytucjonalizacja jest kluczowym czynnikiem.
Twierdzą, że „nasze praktyki reprezentowania i interweniowania w zaburzeniach dziecięcych nie są już ograniczane przez opozycję między opóźnieniem a chorobą, ale postępują tak, jakby mogli to zignorować”. Granica między upośledzeniem umysłowym a chorobą psychiczną została zatarta. Autyzm jest zdefiniowany jako zaburzenie psychiczne w Podręczniku Diagnostyki i Statystyki Zaburzeń Psychicznych (DSM), ale psychiatria i biomedycyna nie mają do zaoferowania skutecznych metod leczenia; leczenie wpadło w ręce paraprofesjonalistów, pedagogów i rodziców, a wiele z stosowanych przez nich terapii zostało pierwotnie opracowanych w celu leczenia upośledzenia umysłowego lub urazów mózgu. Jedna cała instytucjonalna matryca praktyk ustąpiła miejsca drugiej.
Kryteria diagnostyczne to bałagan. Dzieci ze spektrum autyzmu wykazują deficyty w interakcjach społecznych, komunikacji werbalnej i niewerbalnej oraz powtarzalnych zachowaniach i zainteresowaniach. U około jednej trzeciej z nich diagnozuje się również upośledzenie umysłowe, ale ci na końcu spektrum Aspergera mogą mieć ponadprzeciętne IQ i są „idioci uczeni”. U wielu jednocześnie zdiagnozowano epilepsję, nadpobudliwość, zaburzenia emocjonalne i trudności w uczeniu się. Heterogeniczność utrudnia prowadzenie badań. W DSM-II autyzm zaliczono do schizofrenii dziecięcej. W DSM-III (1980) został zaliczony do Całościowych Zaburzeń Rozwojowych. Kryteria diagnostyczne zostały złagodzone, aw DSM-IV (1994) nie wspomniano już o uderzaniu głową i samookaleczeniu. W DSM-5 (2013) diagnoza „zaburzeń ze spektrum autyzmu” obejmowała autyzm, zespół Aspergera, wszechobecne zaburzenie rozwojowe nieokreślone inaczej (PDD-NOS) oraz dziecięce zaburzenie dezintegracyjne. Zamiast wykorzystywać naukę do kierowania diagnozą i praktyką kliniczną, DSM po prostu odzwierciedlało obecną praktykę. Szef psychiatrii dziecięcej w National Institutes of Mental Health powiedział: „Nazwę dziecko zebrą, jeśli zapewni mu to potrzebne usługi edukacyjne”.
Autyzm stał się proteanem. Może oznaczać jedno, a jednocześnie jego przeciwieństwo: głębokie upośledzenie umysłowe i zdolności bliskie geniuszu, nadwrażliwość i hipowrażliwość, dystans i nadmierne przywiązanie, płaski afekt i wybuchowe napady złości. Autyzm można uznać za zaburzenie rozwojowe sytuujące się gdzieś pomiędzy chorobą psychiczną a opóźnieniem. Istnieje „okno”, w którym interwencje mogą wpływać na ścieżki neuronowe; takie okno nie istnieje w przypadku upośledzenia umysłowego. Autyzm zapewnia ekspertom elastyczność w odkładaniu medycznej diagnozy losu społecznego (czy dziecko będzie samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie).
Niektórzy obserwatorzy odrzucili ideę autyzmu jako jednolitej jednostki chorobowej i postrzegali ją jako „pokrywającą się, współistniejącą i głęboko splecioną ze wszystkimi innymi zaburzeniami rozwojowymi – upośledzeniem umysłowym, porażeniem mózgowym, epilepsją, opóźnieniami mowy i języka, trudnościami w uczeniu się”. Inni uważali, że autyzm jest objawem, a nie zespołem.
Diagnoza upośledzenia umysłowego nie miała nic wspólnego z IQ. Była to koncepcja prawna i społeczna, która usprawiedliwiała zamykanie tych, którzy byli „społecznie niezdolni”, z których niektórzy mieli wyższe IQ niż niektórzy społecznie uzdolnieni. Rodzice byli zadowoleni, że ich dzieci zostały sklasyfikowane jako autystyczne, ponieważ diagnoza ta była mniej napiętnowana.
Książka bada zagadkę zmienności wskaźników autyzmu. Wskaźnik wskazywania autyzmu przez rady szkolne na świadczenie usług jest 22 razy wyższy w Maine niż w Oklahomie. W Norwegii częstość występowania wynosi 5,2 na 10 000; przez granicę w Szwecji wynosi 72,6 na 10 tys. W Oregonie dzieci są kwalifikowane jako autystyczne do usług edukacji specjalnej, jeśli po prostu wykazują „upośledzenie interakcji społecznych”. Należy odpowiedzieć na dwa pytania: dlaczego autyzm się nasila, ale nie trudności w uczeniu się lub inne zaburzenia, i dlaczego teraz? Po nazwaniu autyzmu w 1943 roku, minęło 48 lat, zanim liczba ta zaczęła rosnąć. Wraz ze wzrostem liczby osób z autyzmem, zapisy do szkół specjalnych wykazywały odpowiedni spadek liczby osób z upośledzeniem umysłowym lub opóźnionym w rozwoju; więc były wyraźne dowody substytucji diagnostycznej.
Przez wiele lat lekarze zachęcali rodziców do oddawania bardzo małych dzieci do placówek dla umysłowo upośledzonych, w trosce o dobro rodziny mieszczańskiej. W końcu doszło do sprzeciwu wobec lekarzy establishmentu, ponieważ społeczeństwo dostrzegło wartość opóźnionej egzystencji i zaczęło wierzyć, że rodzina z klasy średniej, we współpracy z państwem, najlepiej nadaje się do wczesnego wykrywania i interwencji. Rodzice stali się aktywistami, a dzieci deinstytucjonalizowano. Celem stała się „normalizacja” zachowań, z ustaleniami dotyczącymi rodziny, miejsca zamieszkania, edukacji i pracy dostosowanymi do potrzeb i możliwości poszczególnych dzieci, niezależnie od tego, czy są upośledzone umysłowo, autystyczne, czy też zupełnie inne. Rodzice zostali współterapeutami i pojawiła się nowa sieć (rzekomo) ekspertów.